Tak jak obiecałam, będzie o moich ambicjach na przyszłość.
Są to tylko marzenia, cele, nie wiem,
czy którykolwiek z nich się spełni, ale warto spróbować.
Zanim przejdziemy do kariery i tym podobnych, pogadam trochę o głupotach. Czyli o fajnych rzeczach, które chciałabym zrealizować. Np. zawsze chciałam odbyć bitwę na bitą śmietanę. Serio, może to śmieszne, ale mogłoby być zabawnie. Taka jedna, wielka bitwa. Super sprawa, a jaka fajna zabawa.
Drugim moim głupiutkim celem, jest lot balonem. Strasznie chciałabym polecieć balonem. Pamiętam, że kiedy byłam mała, myślałam że chmury są z jadalnego kremu, i że kiedy nim polecę, najem się ich do syta.
Zanim przejdziemy do kariery i tym podobnych, pogadam trochę o głupotach. Czyli o fajnych rzeczach, które chciałabym zrealizować. Np. zawsze chciałam odbyć bitwę na bitą śmietanę. Serio, może to śmieszne, ale mogłoby być zabawnie. Taka jedna, wielka bitwa. Super sprawa, a jaka fajna zabawa.
Drugim moim głupiutkim celem, jest lot balonem. Strasznie chciałabym polecieć balonem. Pamiętam, że kiedy byłam mała, myślałam że chmury są z jadalnego kremu, i że kiedy nim polecę, najem się ich do syta.
Chciałabym
nauczyć się jeździć na skuterze i zwiedzać piękne szlaki. Chciałabym jeździć
szybko i pewnie, ale co jakiś czas się zatrzymywać, żeby nie przegapić tego co
najpiękniejsze.
Marzę o tym, by nauczyć się perfekcyjnie jeździć na nartach. No, może nie perfekcyjnie, ale bardzo dobrze. Już nie jeżdżę tak źle, w sumie pierwszy raz w narty byłam wpięta kiedy miałam 4 lata, ale jest to amatorska jazda dla przyjemności. A chciałabym robić to świetnie, może nie zawodowo, ale bardzo dobrze.
Chciałabym się kiedyś znaleźć na statku tak wielkim jak Titanic. Spróbować takiego morskiego życia przez miesiąc, ale rozbicie się o górę lodową, raczej mogłabym pominąć.
Świetnie by też było wybrać się na wycieczkę z przyjaciółmi, znajomymi w jakieś dzikie nie zaludnione miejsce. W jakieś prawie że pustkowie. Bez żadnej opieki, bez niczego, w mieszanym towarzystwie, żeby było ciekawiej.
A teraz, jeżeli chodzi o wyżej postawione cele. Zacznijmy od pracy. Najbardziej chciałabym być prawnikiem. Ale wiem, że to twardy orzech do zgryzienia. Sztuką jest dostać się na studia, nie mówiąc już o skoczeniu ich i znalezieniu potem dobrej pracy. Te rozprawy, życie prawnicze musi być wspaniałe. Pomarzyć zawsze można. Opcja awaryjna, to psycholog.
Wiele bym dała, by napisać kiedyś książkę. Gdyby to jeszcze było takie proste. Do tego trzeba mieć przede wszystkim talent. I warsztat. A ja nie mam ani jednego, ani drugiego. Mimo wszystko, będę walczyć, ćwiczyć, starać się, bo pisanie, to coś co kocham najbardziej.
Kolejnym celem, jest podróżowanie po świecie. Żeby nigdzie nie zagrzać dłużej miejsca. Nie chciałabym mieć męża, rodziny, już na pewno nie dzieci. Nie ciągnie mnie do takiego stałego trybu życia. ( Nie wspominając już o tym, że kto by mnie tam chciał ;p) Pragnę być niezależna, wolna i kierować się tylko własnym rozsądkiem. Bez nikogo u boku.
Znowu tak krótko wyszło, że nie wiem XD No, ale co was będę zanudzać, chyba lepiej krótko i zwięźle. Nie wiem jeszcze o czym następny wpis, ale postaram się napisać go jak tylko będę miała czas.
POZDROWIENIA DLA DAWIDA, ZA RATUNEK Z CHEMI, KTÓRĄ I TAK ZAWALIŁAM XD
I dla Patrycji, dzięki której odzyskałam mail <3
Marzę o tym, by nauczyć się perfekcyjnie jeździć na nartach. No, może nie perfekcyjnie, ale bardzo dobrze. Już nie jeżdżę tak źle, w sumie pierwszy raz w narty byłam wpięta kiedy miałam 4 lata, ale jest to amatorska jazda dla przyjemności. A chciałabym robić to świetnie, może nie zawodowo, ale bardzo dobrze.
Chciałabym się kiedyś znaleźć na statku tak wielkim jak Titanic. Spróbować takiego morskiego życia przez miesiąc, ale rozbicie się o górę lodową, raczej mogłabym pominąć.
Świetnie by też było wybrać się na wycieczkę z przyjaciółmi, znajomymi w jakieś dzikie nie zaludnione miejsce. W jakieś prawie że pustkowie. Bez żadnej opieki, bez niczego, w mieszanym towarzystwie, żeby było ciekawiej.
A teraz, jeżeli chodzi o wyżej postawione cele. Zacznijmy od pracy. Najbardziej chciałabym być prawnikiem. Ale wiem, że to twardy orzech do zgryzienia. Sztuką jest dostać się na studia, nie mówiąc już o skoczeniu ich i znalezieniu potem dobrej pracy. Te rozprawy, życie prawnicze musi być wspaniałe. Pomarzyć zawsze można. Opcja awaryjna, to psycholog.
Wiele bym dała, by napisać kiedyś książkę. Gdyby to jeszcze było takie proste. Do tego trzeba mieć przede wszystkim talent. I warsztat. A ja nie mam ani jednego, ani drugiego. Mimo wszystko, będę walczyć, ćwiczyć, starać się, bo pisanie, to coś co kocham najbardziej.
Kolejnym celem, jest podróżowanie po świecie. Żeby nigdzie nie zagrzać dłużej miejsca. Nie chciałabym mieć męża, rodziny, już na pewno nie dzieci. Nie ciągnie mnie do takiego stałego trybu życia. ( Nie wspominając już o tym, że kto by mnie tam chciał ;p) Pragnę być niezależna, wolna i kierować się tylko własnym rozsądkiem. Bez nikogo u boku.
Znowu tak krótko wyszło, że nie wiem XD No, ale co was będę zanudzać, chyba lepiej krótko i zwięźle. Nie wiem jeszcze o czym następny wpis, ale postaram się napisać go jak tylko będę miała czas.
POZDROWIENIA DLA DAWIDA, ZA RATUNEK Z CHEMI, KTÓRĄ I TAK ZAWALIŁAM XD
I dla Patrycji, dzięki której odzyskałam mail <3